Dr Mieczysław Groszek: Dążymy do tego, aby dwa rodzaje płatności były równoprawne

Rozmowa z Prezesem Fundacji Polska Bezgotówkowa Dr. Mieczysławem Groszkiem, na temat współpracy z bankami spółdzielczymi, przyszłości pieniądza i celów Fundacji na najbliższe lata.

Faustyna Mołdawiak: W jakim zakresie Fundacja Polska Bezgotówkowa współpracuje z bankami spółdzielczymi?

Dr Mieczysław Groszek: Uznaliśmy banki spółdzielcze jako strategicznego partnera. Nie jest to bardzo sformalizowany status, ale pokazuje, że wśród sieci różnego rodzaju partnerów oraz kontrahentów, współpracujących z Fundacją, jest specjalna grupa właśnie banków spółdzielczych oraz innych instytucji takich jak Poczta Polska i Związek Banków Polskich. Są to dla nas bardzo ważni partnerzy, w zakresie bezpośredniej realizacji programu, czyli docierania z naszym programem do ważnych, zarówno terytorialnie jak i branżowo grup, do których czasem trudno jest dotrzeć. Nasi partnerzy nam to ułatwiają, mam tu na myśli Pocztę Polską i banki spółdzielcze. Natomiast Związek Banków Polskich popularyzuje tę ideę wśród konsumentów, czyli użytkowników kart.

FM: Jakie różnice dostrzega Pan w funkcjonowaniu banków spółdzielczych a banków komercyjnych w zakresie otwartości na płatności bezgotówkowe?

MG: Jeśli chodzi o podstawową ofertę to nie ma różnicy i jest to stwierdzenie uznające nowoczesność banków w obu segmentach, czyli tzw. komercyjnym i spółdzielczym. Na pewno poszczególne banki mają zindywidualizowane podejście do nowoczesnej bankowości, ale to pojawia się na poziomie bezpośredniego kontaktu z klientem, a nie pakietu usług. Uważam, że w podstawowej ofercie banków, wykorzystującej nowoczesne instrumenty bankowości elektronicznej nie ma różnicy i jest to duże uznanie dla banków spółdzielczych. Banki komercyjne mają bardzo duże budżety na rozwój technologii i innowacji, a także mogą liczyć na przypływ know-how z zagranicy od swoich matek. Chociaż w tym zakresie bardzo często polska bankowość jest bardziej nowoczesna od tego co jest reprezentowane w krajach, gdzie są ich centrale części z nich. I na tym tle, oferta zarówno produktów, jak i kanałów dostępu banków spółdzielczych jest bardzo zbliżona do banków komercyjnych i jest to dla nich duży komplement.

Warto zauważyć, że jeżeli chodzi o podstawowe instrumenty konkurowania, to banki spółdzielcze są zmuszone do tego, żeby mieć podobną ofertę do banków komercyjnych. Młoda i średnia generacja, która potrafi korzystać z Internetu, nie musi już jechać do miasta, tam gdzie jest oddział banku komercyjnego, żeby przenieść swój rachunek. Można to zrobić nie ruszając się z domu. I żeby klienci banków spółdzielczych tego nie robili, to oczywiście nie wystarczy sama lojalność typu przywiązanie, wdzięczność, historia, ale w głównej mierze atrakcyjność oferty. W związku z tym banki spółdzielcze mają w podstawowym zakresie bankowość elektroniczną, bankowość mobilną, szybkość przelewów i wiele innych. Może nie jest to dokładnie taka oferta jak w przypadku banków komercyjnych, ale jest to oferta porównywalna, a więc interesująca dla klientów.

FM: Dlatego banki spółdzielcze mogą być atrakcyjnym partnerem dla Państwa programu?

MG: Tak, ale ta atrakcyjność banków spółdzielczych dla naszego programu polega również na tym, że mogą zaoferować coś innego niż banki komercyjne. Jest to przede wszystkim dostęp do lokalnego biznesu i kontakt z nim. Ten biznes zlokalizowany jest nie w miastach czy miasteczkach, ale na poziomie gmin i sołectw, gdzie liczy się bezpośredni kontakt, rozpoznawalność marki i zaufanie. To właśnie jest nam potrzebne, w przekonywaniu małych punktów usługowych i sklepików, żeby instalowały terminale. I w tym zakresie liczymy, że ten bezpośredni kontakt oraz doświadczenie banków spółdzielczych będzie nam bardzo przydatne. Nie bez znaczenia jest również możliwość nowych przychodów dla banków spółdzielczych, które we współpracy z agentami rozliczeniowymi otrzymają prowizję za każdy zainstalowany terminal.

FM: Jak Pan widzi przyszłość pieniądza w Polsce?

MG: Według mnie bardzo często patrzymy na dwa elementy. Z jednej strony bieżące trendy u nas na rynku, a z drugiej trochę porównujemy się z innymi. W Europie mamy wiele podobieństw, ale też wiele różnic. Jeżeli weźmiemy ten pierwszy aspekt, czyli podobieństwa, to u nas będzie tendencja do popularyzowania płatności bezgotówkowych szeroko rozumianych. Coś na kształt ekspansji idei płatności bezgotówkowych. To się bierze z dwóch powodów. Po pierwsze, mamy w kraju nowoczesne kanały płatności i dostępu, do tego co stanowi infrastrukturę płatności bezgotówkowych. Po drugie, pomimo tej ekspansji, ciągle płatności bezgotówkowe w Polsce stanowią mniejszość. Przyjmujemy, że jest 30 proc. ogółu transakcji ma charakter bezgotówkowy a pozostałe 70 proc. to gotówka. I Fundacja Polska Bezgotówkowa chce to zmienić.

Jednak pomimo tego co mamy w nazwie, chcę podkreślić, że nam nie chodzi o to, żeby Polska była zupełnie bezgotówkowa i żeby nie było gotówki w obiegu płatniczym. Chodzi nam o to, żeby te dwa podstawowe rodzaje płatności, czyli bezgotówkowe i gotówka, były równoprawne. Żeby móc z tą samą łatwością zapłacić albo gotówką, albo wedle życzenia klienta, kartą, telefonem czy zegarkiem. Stąd ta idea równoprawności płacenia, która oznacza, że naszym idealnym światem płatności i rozliczania transakcji, nie jest brak gotówki. Są to dwa instrumenty, dwa rodzaje, które są równouprawnione. Dla zilustrowania- dzisiaj idąc do sklepu i mając przy sobie tylko gotówkę, nie martwimy się o to, że nie będziemy mogli zapłacić. Natomiast mając tylko kartę, nie mamy tej pewności. I praktycznym wyrazem tego uprawnienia byłoby to, że mając tylko gotówkę, lub odwrotnie jesteśmy przekonani, że bez problemu dokonamy zakupu w restauracji, w punkcie usługowym czy w sklepie.

Natomiast, jak wspominałem o porównywaniu się z innymi, a potwierdza to ten model równouprawnienia, kraje skandynawskie, np. Szwecja czy Dania, które szły w kierunku wyeliminowania gotówki, obecnie uznały, że jej zupełne pozbycie się nie ma sensu. Choćby na wypadek zakłóceń funkcjonowania dostaw energii elektrycznej, czy jakichś sytuacji nadzwyczajnych. Tak więc trzeba, być może w mniejszej skali ale utrzymywać ten fizyczny pieniądz w obiegu. Zarówno nam jako Fundacji, jak i Ministerstwu Finansów czy Ministerstwu Przedsiębiorczości i Technologii chodzi o równoprawność tych form płacenia.

FM: Nawiązując do programu realizowanego przez Fundację, najnowsze statystyki pokazują, że zainstalowanych zostało już ponad 41 tysięcy terminali. Czy spodziewał się Pan takiego wyniku?

MG: Idziemy zgodnie z planem, ale był on robiony jak rzadko kiedy w warunkach dużej niepewności. Z jednej strony byliśmy optymistyczne nastawieni, z drugiej zaś było też właśnie sporo niepewności. Przez pierwsze trzy miesiące z drżeniem analizowaliśmy dzienne wyniki, ponieważ bywały nieregularne strumienie, co powiększało naszą niepewność. Trzeba powiedzieć, że dzisiaj ta niepewność jest znacznie mniejsza i jest mocne przekonanie, że to będzie kontynuowane w takim tempie jak obecnie. Wszystko zatem wskazuje na to, że nasz plan wydania 100 tys. darmowych terminali do końca tego roku jest jak najbardziej realny.

FM: Czy w programie biorą udział jakieś nietypowe instytucje, branże? Na przykład Policja?

MG: Policja jest fragmentem sektora publicznego i trzeba powiedzieć, że jest dużym sukcesem. Program specjalny, który był realizowany przez Krajową Izbę Rozliczeniową, był dla Policji bardzo spektakularny i widowiskowy. KIR realizował program z zakresu „uposowienia” sektora publicznego. Ten sektor obecnie jest mało uposowiony, dlatego Rada Fundacji lada dzień zaakceptuje rozszerzenia naszego programu na sektor publiczny, i jest to bardzo ciekawe rozszerzenie. Zakres tego jest mniejszy w sensie liczbowym w stosunku do sektora komercyjnego. Podmiotów komercyjnych, które nie akceptują kart jest obecnie 700 tys., to oznacza, że są oni naszymi potencjalnymi uczestnikami programu. Natomiast w przypadku sektora publicznego mówimy o liczbach dziesięć razy mniejszych. Więc nie będzie takiego przewrotu, jeżeli chodzi o liczbę, natomiast będzie to bardzo ważne z punktu tej właśnie równoprawności płacenia. Jeżeli widzimy naocznie, że za usługi u fryzjera czy kosmetyczki w małym miasteczku możemy zapłacić bezgotówkowo, a idziemy dwie ulice dalej do Urzędu Skarbowego i każą nam zapłacić gotówką lub przelewem, to oznacza, że ciągle gotówkę w portfelu musimy nosić. Natomiast jeśli chcemy stworzyć wybór, to muszą być te możliwości w całym systemie, czyli tam gdzie się płaci, a w sektorze publicznym również się to robi. W szkole trzeba zapłacić za komitety rodzicielskie, w służbie zdrowia czy w ośrodku sportowym również. Żeby w całym tym systemie było to akceptowalne i możliwe, więc w takiej sytuacji jest to bardzo ważna innowacja.

Z ciekawostek, to bez wątpienia słynna parafia, która weszła do programu i to nas bardzo cieszy. Natomiast branża, która dominuje, w której zainstalowaliśmy najwięcej terminali to branża beauty. Być może dlatego, że salonów piękności, fryzjerów czy kosmetyczek jest najwięcej, być może są najbardziej otwarci. To w tej chwili dominuje i się pewnie nasyci.

FM: Czyli Polacy są otwarci na płatności bezgotówkowe. Wasz program pozytywnie został przyjęty przez społeczeństwo?

MG: Tak i to jest właśnie drugi bardzo ważny element. Pierwszym elementem jest to działanie bezpośrednie, czyli żeby był terminal. Natomiast drugim elementem, który również jest bardzo ważny, to ten kto z niego korzysta. Bardzo często od strony popytu- czyli posiadaczy kart, a tych kart jest 39 milionów, dochodzą do nas żale, że gdzieś nie ma możliwości zapłaty kartą. Nie chodzi o to, żeby ktoś składał skargi i my będziemy tam docierać ze swoim programem. Nasz system sprzedaży jest zupełnie inny. Inaczej w przypadku, gdy klient w konkretnym punkcie zwróci uwagę sprzedawcy na to, że nie akceptują płatności bezgotówkowych, a on nie ma gotówki i pójdzie do innego miejsca. W ten sposób ci, którzy dzisiaj nie mają terminali, nie są tylko zachęcani przez nas, ale nakłaniani w jakiś sposób przez sytuację rynkową, ponieważ bez uwzględnienia przyzwyczajeń klientów, mogą ich utracić.

FM: Jakie są cele Fundacji na najbliższe lata?

MG: Na ten rok mamy sprecyzowany cel, czyli zainstalowanie 100 tys. terminali. Chcemy rozszerzać sieć akceptacji płatności kartowych. Dziś rzeczywiście terminal kojarzy się tylko z kartą. My zachęcamy uczestników programu, szczególnie mały biznes, nie tylko argumentem, że jest to wygodne i bezpieczne, czy że w ten sposób można pozyskać klientów, ale że na terminalu są inne dodatkowe funkcjonalności, np. można zrobić wymianę walut, to jest można powiedzieć taki mały kantor. Na przykład, na lotnisku możemy wybrać w jakiej walucie chcemy zapłacić. Oczywiście Polak zawsze płaci w walucie, w której ma rachunek, ale mamy przecież dużo turystów. Jeżeli turysta wybierze płatność w walucie, w której ma kartę, to właściciel terminala dostaje jakąś małą prowizję, tak jak w kantorze. Jednostkowo może to nie jest duża kwota, jednak gdy tych płatności jest więcej, robi się już z tego sensowna suma. W tej sytuacji, rozszerzenie sieci jest bardzo ważne i ilościowo chcielibyśmy to podwoić od momentu startu. Pierwsze 580 tys. terminali było instalowanych przez 25 lat, a my chcemy, żeby to wydarzyło się w ciągu 4 lat. Taki jest właśnie nasz cel bezpośredni. Pośrednio natomiast, chcemy oswoić społeczeństwo w ten sposób z technikami cyfrowymi. To nie jest tylko kwestia korzystania z karty, tu się uczy zasad bezpieczeństwa, żeby np. nie ujawniać kodu PIN. Oznacza to, że ktoś kto nabiera takich umiejętności, nie będzie wykorzystywał tego tylko przy płaceniu. Czasami jednak jest tak, że wydaje się, że jest supernowocześnie, tak jak w sektorze finansowym, a zamiast szybkiej i sprawnej weryfikacji w smartfonie, musimy iść do urzędu, pokazać papier i jeszcze uiścić opłatę. Gospodarka będzie po prostu lepiej funkcjonowała wtedy, kiedy nasze instrumenty, które rozwijamy będą bardziej powszechne.

FM: Bardzo dziękuję za rozmowę
MG: Również dziękuję.